Powódź w Nysie

Chcąc nie chcąc trzeba pochylić się przy tej niewyobrażalnej tragedii, która na naszych oczach dzieje się na południu Polski, zwłaszcza w Nysie i Lądku Zdroju. Ludzie potracili dosłownie wszystko, ci którzy za kilka dni wprowadzą się z powrotem do swoich domów zastaną stęchłe, śmierdzące piwnice i zdewastowane samochody, których nie da sią tak po prostu wysuszyć na świeżym powietrzu, bo lato już za nami, poza tym to tak nie działa. Dzisiejszy post będzie krótki bo oprócz współczucia dla ofiar chciałbym, aby każdy zastanowił się nad jeszcze jedną, istotną rzeczą.

O ile można by zmniejszyć skalę tej tragedii, gdyby rozsądnie wydatkować pieniądze samorządowe na infrastrukturę drogową i zamiast budować kretyńskie wysepki, spowalniacze na przejściach dla pieszych i ronda wydać kasę na regulację rzek? Nie wiem. Być może wody było by mniej o centymetr, a być może o metr. To pytanie do specjalistów. Natomiast należy stwierdzić, że gdyby nie wydać debilnie pieniędzy na drogowe cuda a przeznaczyć je na rzeki, to dopiero wtedy można by powiedzieć z całą mocą: Tak, zrobiliśmy wszystko, co się dało. Reszta w rękach żywiołu.


Niestety, po raz kolejny żywiołu nie doceniono, za to pozostawiono zbyt dużo w rękach przypadku oraz - oczywiście - Błogosławionego Jana Pawła, któremu wyrąbano w Nysie w 2014 roku piękne rondo i pomnik, a w 2015 roku zafundowano dodatkowo podświetlenie LED. Mój artystyczny zmysł podpowiada mi, że z zużytego na pomnik budulca można by wykonać trzy dodatkowe podpory do jakiegokolwiek mostu, przy czym uzyskana estetyka tych żerdzi nie była by wcale gorsza od rzeczonego obelisku. Tymczasem tak to się w Polsce sprawy zwykło załatwiać - buduje się bezsensowne ronda, pomniki, przez dobry rok trwał w ratuszu w Nysie spór o nadanie nazwy dla tego ronda, natomiast nikt nie próbował przesunąć wydatkowania tych pieniędzy na budowanie schodków na rzekach, umacnianie wałów przeciwpowodziowych czy zwykłą konserwację jazów, pamiętających jeszcze czasy Adolfa. Podobna sytuacja występuje prawie w każdym polskim mieście: Pieniądze są wydatkowane na głupoty, określane eufemistycznie jako "poprawa bezpieczeństwa na drogach" oraz "bat na piratów drogowych".

Współczując i łącząc się w żalu z mieszkańcami Nysy (a znałem kiedyś fajną laskę stamtąd) pozostaje mi tylko żywić nadzieję, że wyciągną oni jakieś wnioski w stosunku do swoich włodarzy. Wszystkim zaś włodarzom miast, gmin a także decydentom na szczeblu kraju co do powodzi mogę powiedzieć tylko jedno: Mieliście czas, żeby się przygotować od 1997 roku. Teraz płaćcie odszkodowania, chuje.

Plac Jana Pawła II w Nysie wybudowany za 400,000 zł. Obecnie władza może go sobie przerobić na przystań rzeczną i do kompletu dołożyć barkę...


Komentarze

  1. Trudno przewidzieć stan rzek ale poza tym wszystko prawda, zgadzam się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i trudno, ale skoro od paru dni było wiadomo co się święci, to należało zacząć zrzucać wodę ze zbiornika a nie czekać do ostatniej chwili, żeby na koniec wsadzić ludzi na oponę

      Usuń
  2. Jestem mieszkanką Nysy od 30 lat ale gorszej władzy niż ta teraz nie było

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jeżeli samochód jest przedłużeniem penisa, to motocykl jest jego protezą

Woronicza Carmageddon

Wychujamy cię, ale za to bezpiecznie.