Jeżeli samochód jest przedłużeniem penisa, to motocykl jest jego protezą
Wakacje trwają. Kiedy temperatura na zewnątrz przekracza 25 stopni a słońce pięknie przygrzewa, wszystko wygląda bardziej optymistycznie. Dziewczyny zakładają przewiewne sukienki, a motocykliści tłumnie odpalają swoje maszyny. O polskich dziewczynach mogę powiedzieć wiele dobrego. O polskim motocykliście najczęściej niewiele więcej, niż że to kmiot. No bo jakim trzeba być skończonym idiotą, aby zakładać kurtki i hełmy w 30 stopniowy upał i gotować się jak kartofel w rosole na niedzielnym obiedzie u ciotki Jadzi? Co motocyklista chce udowodnić sobie i wszystkim dookoła, smażąc upocone dupsko? Odpowiedź przychodzi najczęściej kiedy taki motocyklista zdejmie kask. Wtedy czar czarnego rycerza na czarno-chromowym rumaku pryska. Naszym oczom ukazuje się najczęściej wiejska morda tłuściocha wyspecjalizowanego w pracy pacą zębatą, ewentualnie pryszczaty, szczurowaty wsiok-nastolatek. Myśleliśmy, że ujrzymy prawdziwego faceta a okazuje się, że mamy do czynienia z chamem zakamuflowanym. Relaks