BMW - Buractwo - Małomiasteczkowość - Wiocha
Na zdjęciu: Sto koni oraz kilka osłów BMW to stan umysłu. Co i rusz się o tym przekonuję. I nie chodzi tu bynajmniej o nowe modele bawarskiej marki, które swym wyglądem przypominają dozowniki na płyn do kąpieli. Te BMW o którym myślę - a które każdy zna - to modele mające przynajmniej 15 lub więcej lat. Wiadomo, panie, Bełemwu to siem skończyło a tero to une samo tandete robio, nie to co kiedyś! Taak. Jakoś nigdy nie słyszę tego hasła od ludzi, którzy kupili lub wzięli sobie w leasing nowe BMW. Natomiast zawsze przewija się przez usta wiejskich mędrków gaworzących na takie tematy pod remizą w antraktach pierwszomajowego przyjęcia komunijnego. Dla nich BMW to wciąż symbol sznytu. W mieście jest troszkę inaczej. Brodata młodzież zakłada czapki z daszkiem i obwieszona podróbami z Aliexpress wyrusza na lans po mieście. Beemka leży na glebie. Można by z niej zedrzeć dwa wiadra szpachlówki. Na szybach naklejki z hasłami w stylu "Pokaż Cycki", "Zglebione, Polizane", "