Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2024

Banda niebezpiecznych debili

Obraz
Tak na szybko odwiedziłem dziś Facebook i profil zaprzyjaźnionego Muzeum Motoryzacji. Odnaleźli w nim ciekawy prototyp Syreny 608 i proszą innych użytkowników Facebooka o jakieś informacje na jego temat. Fani włączają się do dyskusji: - Jakby coś, to o syrenie nie mam, ale mam o maluchu - pisze jeden. - Ja mam o syrenie, ale nie o takiej - daje drugi - Ojciec mojego kolegi miał syrenę - pisze trzeci. - Czwarty wkleja zdjęcie Toyoty . - Piąty wkleja emotikona . - Szósty wkleja zdjęcie Poloneza . - Siódmy pisze, że nic nie ma . - Ósmy pisze, że pierwszy raz widzi . - Dziewiąty wkleja zdjęcie swojego modelika syreny w skali 1:43, kupionego w kiosku . - Dziesiąty podpina się pod temat i pisze, ze szuka mechanizmu wycieraczek do Warszawy. - Jedenasty mu odpisuje, że ma taki mechanizm od Żuka, a w Warszawie mieszka ... ...i tak kurwa dalej i dalej. Dokładnie 53 komentarze o niczym . Nikt nie ma nic konkretnego do powiedzenia, ale każdy kłapie ryjem, byle kłapać, mniejsza z tym, że bez sen

O wartości pojazdów zabytkowych

Obraz
Przy okazji ostatnich odwiedzin stolicy miałem okazję zapoznać się z konkretną kolekcja pojazdów zabytkowych. Gwiazdą był Mercedes 190 SL z lat 50-tych w cenie - bagatela - coś ponad osiemset tysięcy złotych. Naturalnie jest to inwestycja. Taki pojazd będzie coraz droższy. Za 7-8 lat będzie kosztować półtora miliona, co oznacza że jest znakomitą lokatą kapitału. Mercedes 190 SL (W121) - ponadczasowa elegancja i... wartość Jakie są minusy? Oczywiście nie można takim samochodem za dużo jeździć, a już na pewno nie można kozaczyć jak ś.p. Pizdetti i owinąć go wokół słupa, bo części - aczkolwiek wciąż są - są bajońsko drogie. Po prostu takie auto służy głównie do stania w garażu jako ozdoba, tudzież do lansu i kameralnych spotkań biznesowych. Nakulać nim można nie więcej niż kilkaset kilometrów rocznie, bo jeszcze się nie daj Bóg się zużyje albo zepsuje i wtedy będzie kaplica. Czy w takim razie wszystkie samochody zabytkowe są dobrą lokatą kapitału i są cokolwiek warte? Nie. Tak naprawdę

Motor Huśka - mała kuśka

Co i rusz w biały dzień słychać za oknem jazgot endurowego motocykla, na którym jakiś sprawny inaczej kretyn z plecaczkiem sobie jeździ, bo sprawia mu to frajdę. Gdyby stworzyć darwinowskie drzewo głupoty, to szczeniak na kąśliwie hałasującym enduro byłby na jego najwyższej gałęzi. Wyżej nawet od konarów zajmowanych przez fanów wiejskiego tuningu, starych beemek, bogatych korpokurew w SUV-ach a nawet - tak, to możliwe - ścigaczy. Gówniarz na enduro to uosobienie wieśniactwa i głupoty, która przebija wszystko. No bo - umówmy się - co może być bardziej debilnego od sytuacji, kiedy na dworze jest +30 stopni, piękna pogoda, a tymczasem jakiś nastoletni piździelec zakłada sobie na pryszczaty ryj kask, następnie ubrany w bluzy z kapturami i nieodłączny (tak, kurwa!) plecaczek wsiada na motor enduro i jeździ nim po mieście, niemiłosiernie hałasując? Celowo piszę jeździ, bo taki motocykl porusza się powoli. Jedyne czego ma dużo, to decybeli. Tak więc kolebie się taki kretyn jak w ukropie, gotu

Kącik designu: Współczesny marketing motoryzacyjny

Obraz
 "Dawniej to było lepiej" - pierdoli pod nosem wąsaty Czesio do Wiesia i przecząco kręci głową. Obaj patrzą na jego 30 letniego Mercedesa balerona, bo to jest właśnie to "lepiej" według Czesia. Niestety, trawiony przez rdzę baleron wkrótce pęknie. Lepiej a może nawet najlepiej to by oczywiście było wtedy, gdyby Czesiu nadal mógł sobie kupić auto takie jak baleron, a Mercedes nadal - specjalnie dla Czesia - produkował by niezniszczalne, wytrzymujące 40 lat i milion kilometrów samochody. A robił by to tylko po to, aby polski wsiok mógł sobie go kupić używanego za bezcen a potem nie zostawić w serwisie Mercedesa ani złotówki przez najbliższe 30 lat. Zaiste taki model biznesowy bardzo by się wielu osobom w Polsce podobał, niestety obawiam się, że zacny koncern ze Stuttgartu jest nim jak najmniej zainteresowany. "Panie Mercedes, produkuje Pan świetne samochody. Może mi Pan jednego sprezentuje, żebym mógł nim jeździć na taksówce i utrzymać rodzinę?" . Tego typu

Wytłumaczę to jak czterolatkowi...

Obraz
 -Tatusiu, dlaczego dzisiaj się nie złościłeś jak wracaliśmy samochodem z przedszkola? - Bo żaden debil nie właził mi pod koła samochodu, synku. - A kto to jest debil? - Debil to jest na przykład ten, który wymyślił przepis, że pieszy ma bezwzględne pierwszeństwo przed samochodem i może pchać się pod koła jak krowa. - A kto to wymyślił? - Taki pan Kaczyński, synku. Sfiksowany stary dziadek, który nigdy nie miał prawa jazdy i nigdy nie prowadził samodzielnie samochodu, podobnie jak Gomułka. - A kto to jest Gomułka? - To był inny debil, który całe życie powoził jedynie furmanką i coś tam z niej wykrzykiwał. Nie znosił kierowców, podobnie jak Kaczyński. - A czemu te debile włażą ci pod koła? - Bo są debilami i czują się oszukani na wszystkim, na czym się dało; Dostali głodowe emerytury, fatalną opiekę zdrowotną, obleśną infrastrukturę, zabrano im cukrownie oraz pieniądze z OFE. Ale żeby im osłodzić los to na starość dostali pozwolenie na bezkarne wtrążolanie się pod koła samochodu zawsze

Rybka trąci pizdą...

Obraz
...czy jakoś tak. A może na odwrót? Dziś dziewczyny są czyste i światowe i raczej się nie uświadczysz takiego starodawnego, zarośniętego bobra zalatującego na przemian moczem i surowym śledziem. Wciąż jednak spotkasz na ulicy sporo samochodów mających przyklejoną na klapie bagażnika rybkę. Spotkanie samochodu z przyklejoną rybką oznacza niechybnie, ze kierowca przed tobą to skończona pizda , która będzie się wlec czterdzieści na godzinę tam, gdzie jest pięćdziesiąt a pięćdziesiąt na godzinę tam, gdzie jest dziewięćdziesiąt. Nie będzie używać kierunkowskazów. Będzie blokować lewy pas. Uwaga - próba wyprzedzania może skończyć się podpierdoleniem na policję, bo zazwyczaj te rybki mają także zainstalowane kamerki (prawdopodobnie po to, aby monitorować prześladowanie chrześcijan). Naturalnie, bycie fatalnym kierowcą nie ma nic wspólnego z ludzką wiarą, ale moje empiryczne doświadczenia wykazują, że naklejający sobie na bagażnik rybki jeżdżą jak parówy. Zresztą nie tylko rybki. Spadochronia

Samochody Zabytkowe z PRL - syndrom sztokholmski

Obraz
Jest takie pojęcie w psychologii jak Syndrom Sztokholmski. Dla przypomnienia napiszę, że jest to przywiązanie się ofiary (porwania, prześladowania) do swojego oprawcy. Mozę mieć różne wymiary, od snów na temat porywacza, poprzez tęsknotę, aż do inklinacji o charakterze seksualnym - tak jak w scenie z filmu Przesłuchanie Bugajskiego, w którym Gajos zbombał Jandę. No tak to już bywa, że kobiet czasami zakochują się w swoich oprawcach. Jak w tym kawale, gdy dwie dziewczyny rozmawiają ze sobą: - Słuchaj, śniło mi się, że zostałam porwana przez Araba i potem ten Arab mnie wyruchał. - Jak o czymś takim w ogóle możesz myśleć! Przecież to muzułmanin! - Ale ten akurat był chyba stuprocentowym katolikiem. - Dlaczego tak uważasz? - Bo miał 21,37 centymetra. Pośmialiśmy się, hahaha, ale do rzeczy; Nie potrafię niczym innym wytłumaczyć miłości do gówna (tak, nie bójmy się użyć tego słowa) wyprodukowanego w PRL niż właśnie syndromem sztokholmskim. Tylko tak można ocenić sytuację, w której ludzie pr

Elektryfikacja wsi

Obraz
"Bendem prezydentem!" - powiedział kiedyś pewien wąsaty elektryk i potem przez pięć kolejnych lat Polacy musieli znosić idiotyzmy - czy jak kto woli "wałęsizmy" - wygadywane przez tego barana. "Bendem jeździł elektrykiem" - mówią obecnie wąsate barany ze wsi, obserwujący ogłoszenia na OLX i kupujący na potęgę używane Tesle sprowadzane z Niemiec i USA. Prezydentem może zostać każdy, ideały sięgnęły bruku, te motoryzacyjne też - i dziś Teslę - synonim luksusu i elektrycznego pionierstwa idzie ustrzelić za 50 tysięcy, a jeżeli sprowadzić z USA, to nawet za jeszcze mniej. Dawniej Tesla kosztowała okrągły milion. Dzisiaj wąsate Cześki zamiast kupować używkę Audi A4 z "symbolicznym" przebiegiem rzędu 250 tys km. mogą w tych samych pieniądzach nabyć elektryka. Dlatego tak się od nich ostatnio na ulicy zaroiło. Handlarze wyczuli temat i wystawiają w ogłoszeniach Tesle nie siląc się nawet na tłumaczenie opisu auta z języka niemieckiego. No bo po co? W do

Majówka - chujówka

Obraz
 Rozpoczął się właśnie coroczny festiwal pod tytułem majowa pogoń po polskich drogach. Dla kierowców oznacza ona często bezsensowną, kilkugodzinną podróż do jednej z naszych zatłoczonych mekk narodowych pokroju Łeby czy Zakopanego, aby po dotarciu na miejsce wreszcie w spokoju się zajebać i zjeść kawałek kiełbasy. Dla policji oznacza cykliczne żniwo w postaci represjonowania tych nieszczęśników, którzy wpadli w pułapki radarowe. Dobrych osiemnaście lat temu wracałem z takiego majowego weekendu z Budapesztu. Licząca ponad 700 kilometrów trasa była bardzo komfortowa, dopóki nie wjechałem do Polski. W Korbielowie natychmiast przywitał mnie ukryty w krzakach policjant, który zaczął mi wymachiwać lizakiem. Akurat wtedy miałem bardzo szybki jak na owe czasy samochód, a policja nic nie mogła zrobić temu, który nie zatrzymał się do kontroli (wystarczyło powiedzieć, że się nie zauważyło i w zasadzie to kończyło sprawę). Ponieważ policja stała przy drodze land roverem defenderem, a więc pojazde